Z różnego rodzaju mitami spotykamy się praktycznie na każdym kroku naszego życia. Są mity, które opierają się na zabobonach i czy w nie wierzysz, czy nie to kwestia wiary, a nie wiedzy. Są też takie, które z zasady swojej nie są prawdziwe, ale powtarzane nagminnie, stają się „ludową” prawdą. Jest też pokaźna liczba przekonań, które nie mają naukowych dowodów na potwierdzenie lub zaprzeczenie. Macierzyństwo nie jest wolne od mitów. Śmiem wręcz twierdzić, że to stan, w którym tym bardziej jesteśmy poddawane wszelkim radom, opartym właśnie na mitach, bo tak naprawdę nauka w tym zakresie zmienia się szybko, starsze pokolenia inaczej podchodziły do macierzyństwa, więc przekazują swoje „prawdy”, a nikt nigdy nie napisał instrukcji macierzyństwa, która sprawdzałaby się choćby w 50% przypadkach. Mity, w tym mity macierzyństwa, mają więc pole do popisu, a powtarzane w różnych formach i w różnych miejscach, zaczynają być coraz bardziej prawdopodobne, bo znajome ze słyszenia. Nie ulega wątpliwości, że nawet „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”.
Myślę, że szczególnie na początku naszej drogi bycia mamą, spotykamy się z wieloma mitami. Jeśli nie mamy wystarczającej wiedzy i tego nie sprawdzimy, a osoba to mówiąca jest osobą, której ufamy, łatwo przyjmiemy to za prawdę. Żeby była jasność: najprawdopodobniej ta osoba również jest wprowadzona w błąd, a nie zadała sobie trudu, by sprawdzić, czy to, co mówi, jest faktycznie potwierdzone dowodami. W obu przypadkach najsłabszym ogniwem jest brak wiedzy i brak dociekliwości, czy istotnie sprawa wygląda tak, jak o niej mówią.
Dlatego mity żyją własnym życiem i jest to życie długie i bogate. Powtarzane prawie każdej przyszłej i młodej mamie trafiają na podatny grunt – bo skąd młoda mama ma wiedzieć, czy mit jest mitem, czy może jest to prawda? Sprawę utrudnia fakt, że każdy przypadek jest inny i w końcu znajdzie się ktoś, kto powie, że tak właśnie było w jego sytuacji. I bardzo trudno wtedy zakwestionować dany mit, nawet jeśli to się zdarzyło na prawach wyjątku, a nie reguły.
Domyślasz się, jakie są najpopularniejsze mity macierzyństwa? A jeśli tak, to czy wiesz, czym takie mity rozbrajać, by stawały się właśnie mitami a nie obowiązującą prawdą? O 7 najpopularniejszych mitach (i ich bliskich krewnych) i ich prawdziwych odpowiednikach opowiem na kolejnym webinarze „Inspirujących mam” już 27 lipca 2017 roku o godzinie 21. Bądź tam ze mną, by podzielić się mitami, które najbardziej Cię denerwują lub denerwowały w Twoim macierzyństwie!
Jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś – zapisz się na bezpłatne webinary „Inspirujących mam”:
Fajnie, ze prowadzisz webinary o macierzyństwie, zastanawiałam sie ostatnio czy ktoś sie zajmuje takimi tematami (otaczają mnie same webinary odnośnie marketingu i produktu online). Powodzenia 🙂
Dziękuję! Sama to zauważyłam, a ponieważ te tematy mnie interesują z racji mojego macierzyństwa, więc zaczęłam to organizować 🙂
Uwielbiam mity dotyczące płci dziecka 🙂 A najbardziej rozbroiło mnie powiedzenie, że ciężarnej nie można odmawiać bo myszy zjedzą wszystkie plony!
Oj tak, mity lub zabobony są cały czas obecne!
Dlatego uważam, że każdy rodzic powinien poszerzać swoją wiedzę na temat macierzyństwa, wychowania, by być bardziej świadomym. To jeden z powodów dla których czytam i dzielę się swoją wiedzą na moim blogu.
Dokładnie! Trzeba być świadomym, że część przekonań, które słyszymy, to wymysł kultury, w której żyjemy i sposobu, w jaki wychowywano przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Wiem, że również dzielisz się swoją wiedzą i doświadczeniem na swoim blogu – od czasu do czasu zaglądam 🙂
Świetny artykuł. Myślę, że ta podatność gruntu „młodej mamy” zwiększa się dodatkowo z powodu emocji. Mimo, że rozum podpowiada, że to tylko przesąd / mit, to emocje związane ze strachem o dziecko czasem wygrywają 🙁
Trafnie podsumowałaś: młode mamy, targane emocjami, hormonami, brakiem doświadczenia, chcąc nie chcąc wierzą w to, co im przekazują koleżanki, mamy, babcie, a co nie zawsze jest dla ich dziecka dobre. Jak nie skonfrontują tego z faktami, mit się w nich rozpleni i przyniesie bardzo złe plony 🙁