3. Dlaczego warto stosować metodę Porozumiewania bez przemocy?
Przychodzą mi do głowy dwa słowa: bo daje wolność i spokój.
4. Czego na pewno nie polecasz podczas wprowadzania tej metody?
Twórca Nonviolent communication, Marshall Rosenberg nie nazywał NVC metodą. Mówimy częściej, że to styl życia. To właśnie jest pułapką, kiedy wprowadzamy Porozumienie z założeniem, że to ma działać. Że kiedy powiemy tak i tak, to ludzie zaczną robić to, co my chcemy, by robili. A jest dokładnie na odwrót – zajmujemy się sobą, tym czego potrzebujemy i w pełnej wolności zapraszamy ludzi do współtworzenia dobrego świata, nie wymuszając niczego z ich strony.
5. Jak ułatwić sobie porozumiewanie się bez przemocy?
Nastawić uszu, otworzyć serce i nie oczekiwać niczego. Zaakceptować to, co jest. A kiedy to się stanie, pojawia się kosmos możliwości. Wystarczy poddać się temu z zaufaniem.
6. Jak można zaangażować innych (np. partnera), by z sukcesem praktykować Porozumienie bez przemocy?
Nie można tego zrobić, bo zgodnie z założeniem nie możemy nikogo zmusić do realizacji naszej wizji. Najlepszym sposobem, by zarażać Porozumieniem, jest stosowanie go w swoim życiu. A kiedy ludzie widzą, że jesteśmy spokojni, szczęśliwi, radośni, sami zaczynają pytać, podpatrywać i próbować. To była moja taktyka w rodzinie i wśród znajomych. Okazała się bardzo skuteczna, bo mój mąż, który nie chciał nigdy wziąć udziału w kursie NVC, ani nie interesuje się literaturą w tym temacie, jest w sercu i słowach absolutnie bezprzemocowy, bo NVC weszło w niego na zasadzie osmozy, przeniknęło do jego serca wraz z atmosferą naszego domu.